Ostatnie dni wakacji... | Olympus
Jesień nadeszła wielkimi krokami, dając nam nieco nieprzyjemną tego roku pogodę. Jednak nieustający od kilku dni deszcz powoduje w wielu ludziach pewnego rodzaju depresję, z nadzieją spoglądając na chociaż jeden słoneczny dzień.
I co wtedy?
Wtedy dzieją się rzeczy najlepsze, bo człowiek wie, że następnego dnia znowu może spaść deszcz, więc trzeba wykorzystać te ostatnie piękne dni tego roku.
Ostatni poniedziałek był właśnie taki. Wyszło słońce, a ja wyciągnęłam rower i jak najszybciej w teren, biorąc przy tym aparat. Moja kondycja osłabła po długiej przerwie, lecz nie poddaję się i gnam, gdzie nogi poniosą. Moja standardowa trasa Tarnowskie Góry - Bobrowniki - Sucha Góra - Repty Śl. - Tarnowskie Góry. Nawet nie wiecie, jak fajnie jest tak rozpocząć tydzień.
A jeszcze lepiej go zakończyłam.
Niedziela także była dla nas łaskawa i podarowała nam słońce. Żeby nie marnować czasu umówiłam się z przyjacielem na spacer po lesie w Woźnikach. Miejsce to urzekło mnie już dawno, ale w lasach jeszcze nie byłam. Powietrze było inne, świeższe niż gdziekolwiek. Napotkaliśmy różne stworzenia jak małą łanię, żmiję czy też pająka, na którego prawie wpadłam, gdyby nie ostrzeżenie przyjaciela. Serio, zawał na miejscu. Mimo to było ciekawie. Przed mój obiektyw trafiły grzybki, oczywiście trujące, bo tych jadalnych już nie było przez pobliskich grzybiarzy. Tak mnie zauroczyły, że dla nich wpadłam nogą do głębokiej kałuży i ubrudziłam kolana. Chyba było warto.
Zresztą sami oceńcie.
I co wtedy?
Wtedy dzieją się rzeczy najlepsze, bo człowiek wie, że następnego dnia znowu może spaść deszcz, więc trzeba wykorzystać te ostatnie piękne dni tego roku.
Ostatni poniedziałek był właśnie taki. Wyszło słońce, a ja wyciągnęłam rower i jak najszybciej w teren, biorąc przy tym aparat. Moja kondycja osłabła po długiej przerwie, lecz nie poddaję się i gnam, gdzie nogi poniosą. Moja standardowa trasa Tarnowskie Góry - Bobrowniki - Sucha Góra - Repty Śl. - Tarnowskie Góry. Nawet nie wiecie, jak fajnie jest tak rozpocząć tydzień.
A jeszcze lepiej go zakończyłam.
Niedziela także była dla nas łaskawa i podarowała nam słońce. Żeby nie marnować czasu umówiłam się z przyjacielem na spacer po lesie w Woźnikach. Miejsce to urzekło mnie już dawno, ale w lasach jeszcze nie byłam. Powietrze było inne, świeższe niż gdziekolwiek. Napotkaliśmy różne stworzenia jak małą łanię, żmiję czy też pająka, na którego prawie wpadłam, gdyby nie ostrzeżenie przyjaciela. Serio, zawał na miejscu. Mimo to było ciekawie. Przed mój obiektyw trafiły grzybki, oczywiście trujące, bo tych jadalnych już nie było przez pobliskich grzybiarzy. Tak mnie zauroczyły, że dla nich wpadłam nogą do głębokiej kałuży i ubrudziłam kolana. Chyba było warto.
Zresztą sami oceńcie.
Świetne zdjęcia, aż kusi żeby wybrać się na grzyby :) Myślę że już bym tych grzybów nie rozpoznał i prawdopodobnie bym się zatruł ale cóż kto nie ryzykuje ten nie pije szampana :D Szkoda że ta "Złota Jesień" jeszcze nie nastąpiła, bo wtedy obiektyw aż pali się do roboty :D
OdpowiedzUsuńTeż bym się tylko zatruła, bo same trujące grzyby znajduję :P Złota jesień nadchodzi, jestem tego pewna :D
Usuńklimatyczne zdjęcia. czasem to nawet nie ma czasu pooglądać przyrody, która nas otacza.
OdpowiedzUsuń