Pierwotne instynkty | Olympus

Las w miejscowości Chechło, powiat tarnogórski

   Miasto bywa za głośne, jak na mój gust. Nieczyste powietrze od spalin samochodowych czy też kominów, sygnały alarmowe, ciągły hałas remontów czy rozmów jak na targowiskach zaczyna czasem działać mi na nerwy. Co wtedy zrobić?
   Muzyka? A gdzie tam, głowa bardziej boli w takie dni.
   Czytanie? A da się na tym skupić?
   Sprzątanie? Bez komentarza...
   Więc trzeba znaleźć miejsce, w którym odetchniemy. Dla mnie takim miejscem jest las.
   Gdy tylko jest mi źle, biorę aparat, wsiadam na mój rower (który powinien trafić na złom) i ruszam do najbliższego lasu. Obojętnie jakiego, byleby nie było w nim tłocznie. W lesie od razu odżywam, budzą się we mnie pierwotne instynkty, czuję się, jakby miasta w ogóle nie istniały. Obserwuję tutejszą zwierzynę, nasłuchuję szumu wiatru, poruszający konarami drzew, czuję zapach leśnych kwiatków. Czasem usiądę przy jednym z drzew i po prostu zamknę oczy, mając w poważaniu wszystkie problemy, które ciążą mi od wielu miesięcy.
   Nie raz się ze mnie śmiano, że wolę spacery po lesie niż "popijawę" w barze z przyjaciółmi. Szczerze? Nie rusza mnie to. Picie alkoholu nic nie wnosi do mojego życia, a spacery, chociażby z kimś ważnym dla mnie, dają lepszy efekt niż jakiekolwiek leki uspokajające. Mogą tego nie rozumieć, ale każdy ma swój sposób i ja nie będę go zmieniała, jeśli działa.
   Nie żebym nie lubiła spotkań z przyjaciółmi. Uwielbiam, tylko rzadko bywają one w barze. Zazwyczaj wolę aktywne formy spędzania czasu. Rower jest najczęstszym z nich i zazwyczaj moi przyjaciele są bardzo chętni na to. I wtedy gdzie jeździmy? Do lasu. Cieszę się, że choć minimalnie zaraziłam ich jazdą na rowerze. Fajnie widzieć, że odrywają się na chwilę od świata internetu i oddychają prawdziwie leśnym powietrzem.
   Każdy powinien czasem wrócić do lasu, bo wszyscy stamtąd pochodzimy.

   Do zobaczenia
   xxx

Komentarze