Ponura niedziela | Olympus

   Każdy miewa podły dzień. 
   Ja natomiast miewam podłe tygodnie.
   Wpływ na to może mieć pogoda lub też nieprzyjemna sytuacja. 
   Będę szczera.
   Nie jestem święta i niektóre moje wybory są bezsensowne i nie mają racji bytu. Ale jednak były mi przeznaczone. Dlaczego?
   Forma lekcji? Nauczka? A może źle na nie spoglądam?
   Wierzę, że los z góry jest nam już przypisany, a my żyjemy w przekonaniu, że mamy nad nim kontrolę. 
   Dlatego dla mnie gadanie "a co by było, gdyby..." jest nielogiczne, ponieważ po jakie licho mam myśleć i przejmować się czymś, co jest nieodwracalne. Jeśli zdarzyła się rzecz, której nigdy się nie spodziewałam, zostawiam to takim, jakie jest. Zdarzyło się, bo musiało. Nie było innej opcji. 
   Jest jeszcze kwestia znaczenia tejże rzeczy. 
   Może miało mi to pokazać, że to jest bezsensu. A może wręcz przeciwnie - miało otworzyć mi oczy, przebudzić z marazmu, w jakim się znalazłam. 
   Najbardziej jednak zastanawia mnie, jak czuje się osoba, która ma w tym swój udział. Czy przypadkiem sama nie cierpi przez to, że dokonała ten sam wybór, co ja?
   Jednak, tak jak wspominałam, po coś się to zdarzyło. 
   Większość chciałoby cofnąć czas. Ja nie. Dla mnie pięknem życia jest to, że płynie do przodu, a my wraz z nim. Niczego nie cofniemy. 
   
   Takie refleksje mam po tym tygodniu. Życie zaczyna wyglądać inaczej, gdy wyrasta się z pewnych rzeczy. Ja dorastam. 
   Zdjęcie w pełni oddaje uczucia w ten ponury weekend. Mam nadzieję, że będzie lepiej.


Komentarze